8/17/2012

22 rozdział

Z perspektywy Alice w tle
-I jak tam, blondi? Dobrze bawiłaś się na ostatniej imprezie?- zapytał Jimmy, śmiejąc się wraz z Chuckiem z mojej przyjaciółki. Ona ze złością spojrzała na nich i dalej wysłuchiwała ich bezmyślnych zaczepek.
-Ten twój nowy chłoptaś coś źle na ciebie wpływa-powiedział blond włosy lekko uderzając swojego przyjaciela w ramię. Oboje mieli niezłą zabawę z artykułu, który pojawił się w plotkarskiej gazecie na temat pijanej i nierozważnej Blanki. Z Franky uważamy, że ta cała sytuacja może wreszcie nauczy ją, że nie powinna przesadzać z alkoholem. Zwłaszcza, że ma dziadków, którzy nie wiedzą o tym jaka ona jest naprawdę.
-Wiesz, Blanca już uważa się za wielką gwiazdę- dodał Jimmy, a zdenerwowana blondynka trzasnęła drzwiczkami od swojej szafki szkolnej. Trzask był tak wielki, że wraz z moją siostrą podskoczyłyśmy przestraszone. Blanka zdenerwowana podeszła do chłopaków, którzy śmieli się z całej tej sytuacji.
-O co wam kurwa chodzi?!- krzyczała do nich.- Zdarzyło się i trudno. Będziecie mi wypominać to przez całe życie?- zapytała się ich, cały czas krzycząc. Oni opanowali swój napad śmiechu. Jednak to nie była zasługa mojej przyjaciółki, tylko tego, że w naszą stronę szedł woźny, pan Smith. Jest to starszy mężczyzna po pięćdziesiątce. Ma siwe włosy oraz popielaty zarost. Jest średniego wzrostu i zawsze chodzi zgarbiony. Rzadko kiedy coś mówi..Ma szare oczy, które uważnie patrzą na wszystko co się dzieje przed szkołą. Nie wiem jak, ale zna nazwiska wszystkich uczniów. Nadużywa wódki i jest uzależniony od alkoholu. Zdarza mu się gadać do siebie. Poza tym wydaje się miły i uczynny. Stara się wszystkim pomagać. Zdziwieni spojrzeliśmy na niego, gdyż przystanął przy nas i zwrócił się w moim kierunku.
-Alice Margaritte Williams, pani dyrektor wzywa cię do siebie na rozmowę- powiedział zachrypniętym głosem, który zniszczył sobie przez sporą ilość czystej wódki. Nie wiedziałam o co chodzić mogło naszej dyrektorce, zwłaszcza, że nie robiłam żadnych problemów w szkole.
-Poczekać na ciebie?- zapytała Franky, z którą jak zwykle miałam wracać samochodem. Ja tylko przecząco kiwnęłam głową, i nie żegnając się z przyjaciółmi ruszyłam za panem Smithem, który mówiąc sobie coś pod nosem szedł w kierunku gabinetu pani dyrektor. Naprawdę nie wiedziałam dlaczego właśnie ja zostałam wezwana. Opuściłam się w nauce, to fakt, ale są osoby, które uczą się o wiele gorzej niż ja i nie są od razu wzywani do dyrektora. Może to chodziło zupełnie o coś innego? Gdy znaleźliśmy się przed drzwiami pani Fray, westchnęłam i weszłam do gabinetu przestraszona całą tą sytuacją. Przy dużym mahoniowym biurku siedziała brązowowłosa, czterdziestoletnia kobieta, która pracowała na swoim laptopie. Jej gabinet jest dużej wielkości. Ściany, które najprawdopodobniej były w kolorze jasnego brązu, zakryte były regałami na których znajdowały się jakieś książki, oraz kartoteka wszystkich uczniów. Przy jej biurku znajdował się duży globus, który ozdabiał to pomieszczenie. Nic nie mówiąc usiadłam na miękkim fotelu i nieśmiało uśmiechnęłam się do pani dyrektor. Zauważyłam, że przy jej laptopie leży moja teczka. Z trudem przełknęłam ślinę, gdyż w moim gardle z każdą sekundą narastała gula, która uniemożliwia mi powiedzenie czegokolwiek. Brązowowłosa kobieta splotła swoje dłonie i spoglądając na mnie zielonymi oczami oficjalnym tonem powiedziała:
-Alice, dzisiejszego ranka pani Petit, twoja nauczycielka francuskiego poinformowała mnie, że chorujesz na anoreksję.
„Świetnie”, pomyślałam przypominając sobie sytuację z piątku, gdy Franky i ja powiedziałyśmy naszej nauczycielce o tym, że mam problemy z odżywianiem. Wiedziałam, że skończy się to źle. Pani Fray kontynuowała.
-Jak wiesz w naszej placówce ważna jest nie tylko nauka, ale także zdrowie uczniów. Po ostatniej sytuacji z twoją zmarłą koleżanką Emily, staramy się pilnować uczniów. Nie chcemy by to się powtórzyło -powiedziała, a ja przez je słowa poczułam się jak osoba planująca samobójstwo.
-Przepraszam proszę pani, ale ja nie zamierzam popełnić samobójstwa-powiedziałam szeptem. Nie przepadam za przeprowadzaniem oficjalnych rozmów. Zwłaszcza, że dotyczyła ona mojej choroby.
-Wiem i nic takiego nie sugerowałam- powiedziała pani dyrektor, biorąc do ręki moją teczkę i coś sprawdzając.- Jak dobrze wiem od twojego nauczyciela wychowania fizycznego, bierzesz czynny udział w tej lekcji. Domyślam się, że bardzo lubisz te zajęcia gdyż dzięki nim pracujesz nad swoją sylwetką, co jest powodem twojej choroby. Jednak nie chcemy by twój stan się pogorszył. Mogę załatwić tobie zwolnienie z wfu do końca roku szkolnego- zaproponowała, a ja zdziwionym wzrokiem spojrzałam na nią. Ona jednak nie zwracała na mnie uwagi i kontynuowała.- Jeśli potrzebujesz pomocy psychologicznej możesz zwrócić się do pana Felixa Moona. Jest on dostępny w swoim gabinecie każdego dnia od godziny ósmej do czwartej popołudniu.
-Nie, naprawdę…- zaczęłam, lecz ona odkładając teczkę mówiła dalej.
-Wiem także, że ostatnio byłaś w szpitalu, co spowodowało nieobecność w szkole. Doprowadziło to do tego, że masz zaległości, które są efektem gorszych ocen. Każdy nauczyciel wie już o twojej chorobie i jeśli nie zdążyłabyś nadrobić jakiegoś tematu, to wystarczy, że poprosisz go o inny termin. Powiedziałam im już, że mają się zgadzać.
Nie rozumiejąc całej tej sytuacji, potwierdzająco kiwnęłam tylko głową, a ona szeroko się uśmiechnęła pokazując przy tym rząd równych i białych zębów.
-I pamiętaj, że jeśli będziesz źle się czuła na lekcji lub będzie ci słabo to zgłaszaj to nauczycielowi. On wtedy ci pomoże.
-To wszystko?- zapytałam zdenerwowana. Jednak nie okazywałam tego. Udawałam, że jestem jej wdzięczna za pomoc.
-Tak-odpowiedziała, a ja szybkim krokiem opuściłam jej gabinet. Pani Petit, której powiedziałam o swojej chorobie doprowadziła do tego, że dowiedział się o tym każdy nauczyciel. Czekam tylko na moment kiedy ogłoszą to przez szkolny głośnik. „Alice Williams choruje na anoreksję! Litujcie się nad nią, bo to jest jej potrzebne!”. Tak w skrócie zabrzmiały słowa pani dyrektor. Tego właśnie próbowałam unikać przez te trzy lata. Litości i współczucia. Dlatego nikt oprócz najbliższej rodziny i przyjaciół nie wiedział o mojej chorobie. Bo po co robić z tego wielkie halo? Zwłaszcza, że nie lubię robić wokół siebie szumu. Opuszczając szkolny budynek ruszyłam na autobus, którym mogłam spokojnie dojechać do domu. Nie miałam planów na dzisiejsze popołudnie. Zapewne później zadzwoni do mnie Niall i powie bym przyjechała do nich do domu. Rzadko kiedy bywamy u mnie w domu. Boje się, że moja mama może wspomnieć mojemu chłopakowi o tym, że zastanawiam się nad wyjazdem do ciotki Jenny. Wiem, że nie powinnam zostawiać przyjaciół i mojego chłopaka. Jednak każdego dnia pojawiają się następne powody, które utwierdzają mnie w zdaniu, że wyjazd jest czymś dobrym. Odpoczynek w małej wiosce by mi się przydał. Świeże powietrze, spokój i cisza. Żadnych imprez i problemów. Spróbowałabym tam jeść. Chciałabym się wyleczyć i żyć normalnie. Chcę się zmienić dla Nialla. To on najbardziej pragnie bym wyzdrowiała. Wsiadłam do autobus i nawet nie kasując biletu usiadłam na miejsce. Po co mam marnować pieniądze, jeśli chcę podjechać jeden przystanek. Trzymając w ręce swój telefon, bezmyślnie patrzyłam się w okno i przyglądałam się szybko mijającym ludziom, którzy w przeróżne sposoby chronili się przed deszczem. W Londynie często pada, a gdy nadchodzą upalne dni to męczą nas one przez tydzień może dwa. Następnie znowu mamy deszcze. Nie przeszkadza mi to. Kiedy autobus zatrzymał się na moim przystanku, szybkim krokiem ruszyłam do domu, który jak zwykle był pusty. Zapewne mama i Cece były na jakiś zakupach, tata w pracy, a Franky z Blanką u chłopaków. Od razu poszłam do swojego pokoju, w którym pośpiesznie zdjęłam swój szkolny mundurek. Ubrałam się w białą koszulkę w bordowe paski, granatową bejsbolówkę i jasne dżinsowe rurki. Usiadłam na swoje łóżko i zaczęłam głaskać Nalę, która jak zwykle bacznie mi się przyglądała.
-I jak tam piesku? Co u ciebie słychać?- zapytałam się jej, przy tym cały czas ją głaszcząc. Ona uszczęśliwiona tylko szczeknęła, a ja zaczęłam się śmiać. Kiedyś w domu spędzałam więcej czasu, co oznaczało, że zajmowałam się nią lepiej. Teraz tylko wyprowadzałam ją rano, a czasami wieczorem. Jednak ona nadal traktuje mnie najlepiej. Przytuliłam się do niej, dotykając przy tym jej białego i puszystego futerka. Puściłam ją, gdy usłyszałam charakterystyczny dzwonek dla iPhonów. Sięgnęłam po telefon i zauważyłam, że dzwoni Niall. Szczęśliwa odebrałam i zapytałam:
-Halo?
-Cześć słońce. Jakie masz plany na dzisiaj?- zapytał, a ja drapiąc Nalę za uchem odpowiedziałam:
-Nie mam żadnych planów. A co?
-Muszę iść na zakupy, kupić sobie nową bluzę, gdyż moja czerwona w jakiś tajemniczy sposób zaginęła- powiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzałam też na krzesło, które stało przy toaletce. Na nim wisiała ta właśnie bluza. Zabrałam ją sobie po ostatniej wizycie u chłopaków.
-Mogę iść.
-To spotkajmy się za jakieś dwadzieścia minut w parku blisko twojego domu. Kocham cię, do zobaczenia- powiedział, odkładając słuchawkę. Ja szybko wstałam z łóżka i podeszłam do toaletki. Poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy, w które dzisiejszego dnia nie wczepiłam kokardki. Do brązowej skórzanej torebki włożyłam portfel ,telefon i klucze, a następnie ubrałam bordowe vansy. Gdy byłam już gotowa wyszłam z domu i ruszyłam w stronę parku znajdującego się niedaleko mojego domu. Na szczęście na dworze już nie padało, tylko lekko mżyło, co dodawało Londynowi tajemniczości. Gdy doszłam na umówione miejsce zauważyłam, że jest ono całkowicie puste. Jednak na jednej z ławek na oparciu siedział blond włosy chłopak ubrany tylko w niebieski podkoszulek na ramiączkach, czarne podwinięte rurki i szare vansy. Kiedy spojrzał w moim kierunku rozpoznałam, że jest to Chuck. Podeszłam do niego i siadając na oparciu ławki, uśmiechnęłam się i spytałam:
-Co ty tu robisz? I to jeszcze w takim stroju. Jest zimno.
-Przyjechał brat mojego taty. Alkoholik i narkoman. Chciał od niego jakieś tabletki. Nie chciałem brać przy tym udziału, więc wyszedłem w tym co byłem-odpowiedział. Widziałam, że jest mu zimno, gdyż miał gęsią skórkę. Domyślałam się, że nie chce rozmawiać na ten temat. Bo kto normalny lubi chwalić się na temat zakały rodziny? Każdy miał kogoś takiego. My z Franky mamy wujka, który siedzi w więzieniu za posiadanie narkotyków, handel nimi oraz za jazdę pod wpływem alkoholu. Trochę się tego nazbierało.
-A ty co tu robisz?- zapytał miło uśmiechając się do mnie. Ja schowałam zmarznięte ręce do kieszeni bejsbolówki i powiedziałam:
-Czekam na Nialla. Idziemy na zakupy- Chuck chciał mi przerwać lecz ja szybko dodałam.- Nie komentuj, proszę.
Mój przyjaciel zaśmiał się, a ja wraz z nim. Kiedyś spędzałyśmy z dziewczynami z nim i Jimmym więcej czasu. Zmieniło się to odkąd poznałyśmy chłopaków.
-A co chciała nasza szanowna pani dyrektor? Co przeskrobałaś?- zapytał uderzając mnie przyjacielsko w ramię.
-Nasz kochana pani Fray, poinformowała wszystkich nauczycieli, że choruję na anoreksję i przez to nie muszę ćwiczyć na wfie, mogę pisać później sprawdziany i chuj wie co jeszcze - powiedziałam zdenerwowana.
-To chyba dobrze- rzekł Chuck, nie rozumiejąc mojej złości.
-Właśnie że nie. Przez trzy lata ukrywałam się z tym, bo tego właśnie chciałam uniknąć. Tej litości i współczucia. Bo mi nie ma czego współczuć. Sama zdecydowałam jak mam żyć. Nienawidzę tego, że ciągle ktoś mówi mi bym coś zjadła, albo czy się dobrze czuję itp. Jak się będę źle czuła to, to po prostu powiem -wytłumaczyłam mu myśląc przy tym o Niallu. To on ciągle chce bym coś jadła. Jednak ja nie potrafię nagle z anorektyczki stać się osobą, która co chwile coś je.
-Ostatnio też się źle czułaś i zobacz jak skończyłaś-powiedział, a ja przyglądając się placu zabaw powiedziałam:
-Pamiętasz jak kiedyś tu często przychodziliśmy? Zawsze bawiliśmy się w chowanego, w berka i w wiele innych. Pamiętam jak pewnego dnia przyjechała tu budka z lodami. Miałam wtedy trzynaście lat i to były początki mojej choroby i tylko Franks i Blanka o tym wiedziały. Nie kupiłam wtedy tych lodów. Powiedziałam wam, że nie mam ochoty. A Blanka wam powiedziała, że to kłamstwo i nie jem bo mam anoreksję. Przez kolejne dwa miesiące co chwilę mówiliście bym jadła, że to nie warto. Nie chcę czegoś takiego.
-Jeśli nie chcesz litości to jedz. A teraz zostawiam cię z twoim chłopakiem-powiedział wstając z ławki i miło się uśmiechając. Następnie z rękoma w kieszeni ruszył w kierunku swojego domu. Spoglądając w przeciwnym kierunku zauważyłam, że w moją stronę idzie średniego wzrostu blondyn, ubrany w białą koszulkę z nadrukiem, szary sweter, bordowe rurki i białe Nike’i. Wstałam z ławki i gdy zobaczył, że mu się przyglądam, słodko się uśmiechnął. Kiedy już do mnie doszedł powiedział:
-Cześć słońce.
Następnie jak zwykle pocałował mnie w usta. Później spletliśmy nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę galerii, w której Niall chciał zrobić zakupy.
-I jak tam w szkole?- zapytał, jak zwykle z uśmiechem na ustach.
-Ogólnie to dobrze. No oprócz tego, że wszyscy wiedzą o mojej chorobie- powiedziałam przewracając oczami. Wiedziałam, że teraz Niall zapewne zacznie rozmowę na ten temat.
-To chyba dobrze - oznajmił, nie rozumiejąc dlaczego uważam tą sytuację za złą.
- Nie, bo teraz będą się litować nade mną. Ale to nie jest ważne. Jak tam w pracy?- zapytałam nie chcąc dłużej drążyć tego tematu i przypominając sobie o tym że, chłopcy od kilku dni pracują nad nową płytą.
-Jest ciężko, ale jakoś idzie- odpowiedział, obejmując mnie. Czułam od niego jak zwykle zapach chipsów i słodkich perfum. To zawsze będzie mi się z nim kojarzyło.
*w galerii*
-Weź tę bordową- doradziłam mu, gdy przymierzał kolejną już bluzę. Myślałam, że najgorzej robi się zakupy z Blanką, jednak po dzisiejszym dniu stwierdzam, że Niall jest gorszy. Byliśmy już w wielu sklepach, a on zamiast kupić sobie bluzę, po którą tutaj przyszliśmy, nakupował wiele innych rzeczy. Między innymi nową parę butów, kilka bluzek i jedną parę spodni. Mam nadzieję, że chociaż tutaj w Top Shopie kupi sobie bluzę. W tej bordowej jest mu do twarzy. Mój chłopak stał przed jednym z luster i przyglądał się sobie.
-Chodź na chwilę-powiedział, a ja głośno westchnęłam i zrobiłam to o co mnie poprosił. Następnie przytulił mnie i zrobił nam zdjęcie w lustrze.
-Głupi jesteś-oznajmiłam, całując go w policzek. Niall tylko złośliwie uśmiechnął się po czym zwrócił się do mnie, łapiąc moją rękę.
-Idź do McDonalda i zajmij nam miejsce. Ja zaraz do ciebie dojdę.
-Ale ja nie jestem głodna -powiedziałam zrezygnowanym głosem.
-Zjemy frytki na pół. Proszę - poprosił spoglądając na mnie błagalnym wzorkiem.
-Masz szczęście, że cię kocham-powiedziałam, zostawiając blondyna i ruszając w stronę McDonalda. Niall jest osobą, która chyba najbardziej ze wszystkich stara się o to, bym jadła. Nawet w czasie jakieś imprezy umie powiedzieć, żebym coś przegryzła. Z jednej strony jest to bardzo słodkie, że się tak troszczy i chce dla mnie jak najlepiej, ale z drugiej umie to bardzo wkurzać. Wiem, że powinnam się cieszyć, że mnie pilnuje, ale ja tego nie potrzebuję. Zajmując miejsce w lokalu, w którym czekać miałam na Nialla, zaczęłam przyglądać się ludziom. Każdy jadł duże ilości tego świństwa. Nigdy nie przepadałam za jedzeniem z McDonalda i nadal tak jest. Rozumiem zjeść coś stąd raz na jakiś czas. Ale nie często. W końcu to musi się przejeść. Przynajmniej ja tak miałam gdy jadłam coś za długo. Przestałam myśleć na ten temat, gdyż przypomniałam sobie o tym, że dzisiejszego dnia chcę porozmawiać z mamą na temat proponowanego mi wcześniej wyjazdu. Rodzice często przypominają mi o nim. Mówią, że jest nadal aktualny, i że w każdej chwili mogę zmienić zdanie i wyjechać. Nie powinnam, ale coś mnie tam ciągnie. Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Domyśliłam się, że jest to Niall. Uśmiechnięty usiadł naprzeciwko mnie, kładąc na podłogę siatki z zakupami, a na stół tackę z dużymi frytkami, Big Mackiem i colą.
-I ty to wszystko zjesz?- zapytałam, niedowierzając z ilości jedzenia. Nigdy tyle nie zjadłam i nie wierzę, że ktoś może w siebie tyle wcisnąć. Zwłaszcza, że jest tak chudy jak Niall.
-Nie zjem tego sam. Ty mi pomożesz- powiedział z cwanym uśmiechem na twarzy.
-I co, kupiłeś bluzę?- zapytałam, gdy on otwierał opakowanie Big Macka.
-Tak-odpowiedział uradowany.- I mam coś jeszcze- dodał, sięgając do jednej z toreb. Po chwili wychylił się, a w zaciśniętej pięści coś trzymał. Otworzył dłoń, a ja zauważyłam małą, niebieską kokardkę w białe kropki. Na jej widok uśmiechnęłam się uradowana.
-Widziałem jak oglądasz ją w jednym ze sklepów. Postanowiłem, że ci ją kupie -powiedział, a ja onieśmielona sytuacją, szybko zaczęłam protestować:
-Nie. Nie mogę wziąć tego od ciebie.
-Alice, proszę przestań. Chyba mogę kupić mojej dziewczynie jakiś prezent- powiedział, kładąc na moją dłoń ozdobę do włosów. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta. Kiedy mnie całował, czułam jak jego usta układają się w uśmiech.
-Wstawiłem tamto zdjęcie na twittera. Masz fanki, a ja nową bluzę, która im się podoba.
Zaśmiałam się razem z Niallem. Uśmiechnięci odsunęliśmy się od siebie. On zaczął jeść swojego Big Macka, ja natomiast wczepiłam we włosy nową spinkę.
-Do twarzy ci w niej - powiedział z ustami pełnymi jedzenia. Ja się tylko uśmiechnęłam. Po przełknięciu burgera blondyn zaczął z poważną miną:
- A co to był za snobistyczny blondynek w parku z moją dziewczyną, hm? Czyżbyś zmieniła sobie chłopaka? - spytał bębniąc palcami w blat i patrząc na mnie z miną tych wszystkich prezenterów telewizyjnych prowadzących denne seriale dla ludzi z problemami.
- Haha, bardzo śmieszne. Ten snobistyczny blondynek jak go nazwałeś, to Chuck, mój przyjaciel. I nie, nie zmieniłam i jak na razie mi do tego nie spieszno - odpowiedziałam krzyżując ręce na piersi.
-Ahhhh, no to dobrze, masz szczęście - powiedział uradowany wzruszając ramionami i sięgając po pudełko z frytkami. Wsadził sobie kilka do buzi i gdy zobaczył mój lekko zdziwiony wzrok podniósł jedną frytkę i wyciągnął ją w moim kierunku. Ja tylko na nią spojrzałam, po czym przecząco pokręciłam głową.
- No proszę, Al. Zjedz ją - polecił machając mi nią przed twarzą. Westchnęłam i wyciągnęłam szyję do przodu zjadając frytkę z ręki mojego chłopaka.
*droga powrotna do domu Alice*
Było już ciemno i bardzo zimno gdy wracaliśmy do domu. Szliśmy w milczeniu trzymając się za ręce. Podziwiałam piękny nocny Londyn, który pachniał tak specyficznie. Nie śmierdział, ale miał własny zapach, który uwielbiałam, i którego nie znajdziesz w żadnym innym mieście. Będąc już w parku Niall gwałtownie się zatrzymał.
- Co jest? -spytałam podchodząc do niego.
-Nic, ale pomyślałem, że możemy jeszcze trochę posiedzieć - odpowiedział ciągnąc mnie na ławkę. Gdy siedzieliśmy już na jej oparciu Niall przerwał ciszę:
-Al, czy zastanawiałaś się kiedyś ile dla mnie znaczysz? - spytał cicho ale nie czekał na moją odpowiedź- Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się pokochać kogoś tak mocno, jak ciebie. Nie wyobrażam sobie dnia bez chociażby głupiego smsa od ciebie. Uzależniłem się od ciebie, ale wcale nie chcę się z tego wyleczyć - po tych słowach spojrzał na mnie obejmując mnie ramieniem. W mojej głowie huczało od przeróżnych myśli, ale nie mogłam przestać rozmyślać o Bletsoe. Sama myśl o tym, że teraz, gdy Niall powiedział, że nie umie wytrzymać beze mnie dnia była przytłaczająca. Po moim policzku spłynęła łza. Miałabym go zostawić na okres bliżej nieokreślony? Serce zaczęło mi bić milion razy szybciej, nie mogłam też opanować trzęsących dłoni.
-Alice, wszystko dobrze? Źle się czujesz? - spytał nerwowym głosem blondyn ściskając moją dłoń.
- Kocham cię, Niall. Zawsze o tym pamiętaj, dobrze? Niezależnie od tego, co się wydarzy i tego, co będzie między nami, ja zawsze będę cię kochać i nigdy o tobie nie zapomnę- odpowiedziałam mocno go obejmując. On złapał mnie w pasie, po czym wziął na ręce i postawił na ziemię całując mnie przy tym w szyję.
-Zawsze będę pamiętał. A teraz chodź, bo mi tu zamarzniesz - odpowiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę mojego domu. Szliśmy w milczeniu, pogrążeni w swoich własnych myślach. W tym właśnie momencie powinnam wiedzieć jaką podjąć decyzję w sprawie wyjazdu. Jednak dla któreś ze stron nie jest ona zadowalająca. Pytanie teraz dla której? Będąc już przed moim domem, Niall złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Swoimi niebieskimi oczyma przyglądał mi się. Uśmiechnęłam się, a on obdarował mnie pocałunkiem. Jedną ręką wplotłam w jego farbowane blond włosy, a drugą lekko dotykałam jego twarzy.
-Kocham cię-wyszeptał, gdy nasze usta były jeszcze w pocałunku.
-Ja ciebie też. I to tak cholernie mocno. Pamiętaj o tym dobrze- powiedziałam, gdy przytulał mnie na pożegnanie. Gdy się rozstaliśmy, weszłam do domu, gdzie od razu na mnie zaczęła skakać Nala. Zaczęłam ją głaskać i ze łzami w oczach zaczęłam szukać mamy. Na szczęście tata i Cece byli zajęci grą w chińczyka, więc nawet nie zauważyli mojej osoby. Mam była w kuchni i przygotowywała kolację.
-Cześć Alice, zjesz coś?- zapytała, spoglądając na mnie. Ja przecząco kiwnęłam głową, a ona dodała.- Ładna kokardka. Nie widziałam jej wcześniej u ciebie.
-Niall mi ją dzisiaj podarował. Mamo- powiedziałam płaczliwym głosem. W oczach miałam łzy. Ona widząc mój stan podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Co się stało skarbie?- zapytała, słodkim głosem. Często mówiła tak do mnie gdy byłam małym dzieckiem.
-Chcę wyjechać.



I przepraszam, że rozdział tak późno, ale wiecie Franky wróciła, chcemy nadrobić czas nie widzenia się itp. 
A teraz z zupełnie innej beczki.
Chciałybyśmy podziękować za 102 obserwujących. Jesteście po prostu niesamowici. Ilość komentarzy i wejść też nas cieszy, ale pomyślcie co by było, gdyby każda osoba co nas obserwuje komentowała rozdział. Mamy nadzieję, że liczba obserwujących wzrośnie, a liczba komentarzy z każdym rozdziałem będzie większa i większa. Dziękujemy za każdy komentarz, bo dzięki nim my mamy ochotę pisać. Na prawdę wielkie dzięki. To teraz specjalnie dla Was się ośmieszymy:

Franky wam dziękuje i chwali się swoją stopą, bo myśli że jest fajna

Alice dziękuje, robiąc super dzióbek na pl@$$tIczk@@

Kochane zdjęcie Al i F z Bułgarii, na którym obie wyglądają krzywdząco,
ale ważne, że razem i w Bułgarii

Alice pisze super rozdział (tak na prawdę podziwia tapetę F, na której jest sexy Zayn), a Franks czeka na ekipę z New Castle 

Przypominamy o konkursie:

Konkurs polega na:
1. Napisaniu jednego rozdziału z perspektywy któregoś bohatera. Może być z perspektywy Alice, Nialla, Franky, Zayna, Faith, Chucka, Jimmy'ego, Cece, Harry'ego, Blanki, Francaisa, Louisa, Liama i innych. Kogo tylko chcecie. Nawet możecie ożywić Emily. Wasz rozdział nie musi mieć nic wspólnego z tym co my tu piszemy. Możecie napisać np. że Harry jest z Franky. Opisujecie co chcecie i z jakiejkolwiek perspektywy. Wygrana praca zostanie umieszczona pod rozdziałem, a wasz blog, lub strona na facebooku, lub twitter lub tumblr przez kolejne pięć rozdziałów będzie rozpowszechniany pod rozdziałem, oraz dowiedzą się o tym blogi i strony, które informujemy o nowym wpisie. 
lub
2. Jeśli ktoś nie lubi pisać to może zrobić filmik nawiązujący do naszego bloga. Jeśli ktoś weźmie w tym udział zostanie tak samo nagrodzony jak napisałam powyżej. Będą dwie osoby, które wygrają. Jedna za rozdział i jedna za filmik. 
Swoje prace wysyłajcie do 22 sierpnia na adres youngprettylove6@gmail.com w temacie wpisując "MHL-Rozdział lub Film". W wiadomościach proszę też umieszczać link do strony, bloga, twittera lub tumblr, którego, jeśli wygracie mamy rozpowszechnić. 
Przedłużyłyśmy do 22 :)

Mamy nadzieję, że weźmiecie udział w którymś z konkursów. Pamiętajcie, że każdy ma szansę.
+jeśli macie jakieś pytania proszę kierować je na mój tt. @dstylesandhoran 

52 komentarze:

  1. Zapraszam do nas na dziewiątkę -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW rozdział świetny.Mam jedno małe pytanie.Czemu Alice chce wyjechac ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i kiedy będzie następny rozdział ;p

      Usuń
    2. to było wyjaśnione kilka rozdziałów temu. Rodzice zaproponowali Alice wyjazd wtedy gdy zemdlała. Ona powiedziała, że nie, ale od pewnego czasu zastanawia się nad tym. w tym rozdziale zrozumiała, że ludzie będą się nad nią litować bo choruje na anoreksję. jeśli nie chce litości i współczucia to musi zacząć jeść jak powiedział Chuck. ma nadzieję, że tam to właśnie się uda- Alice :)

      Usuń
  3. Jejciu ! Po prostu jest niedoopisania to, jak bardzo jaram się waszym opowiadaniem! Jestem normalnie uzależniona ! Rozdział jest jak zwykle epicki... Mam nadzieję, że Alice nie wyjedzie ;( Z Niallem tworzą taką słodką parę ;/ Czekam na kolejny z pewnością równie ciekawy i emocjonujący rozdział Xxx

    http://give-me-love-like-never-before.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię tak długie rozdziały jak ten. jest ciekawie i mam nadzieję, że kolejny będzie jeszcze ciekawszy. i jakbyście mogły to informujcie mnie o rozdziałach w zakładce 'spam' :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww.. *.* uwielbiam ich :)
    http://my-mysterious-love.blogspot.com/ <- zapraszam do mnie, już jutro kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam wasze opowiadanie :)
    podoba mi się wasz styl pisania - zawsze w sposób estetyczny i ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega.<3
    Czekam na kolejny.:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Muuaaa, jakie wariaty no! Franky sexy stopa, nie powiem, że nie ;D Alice, dzióbek musi być takk trzymaj!
    Rozdział.. hmm.. No standardowo - boski, mistrzostwo świata, czysty geniusz itp. Szczerze? Trochę zaskoczyła mnie decyzja Alice. Nie spodziewałam się, że będzie chciała wyjechać.. No to teraz przez pół nocy ja będę rozmyślać, jak to wszystko dalej się potoczy, co z Niallem i resztą ekipy..
    Ughh.. ale mimo wszystko was uwielbiam ;****
    Czekam niecierpliwie na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. razdział świetny, a zdjęcia bezbłędne ! :)
    jeśli się nie mylę kolejny rozdział będzie z perspektywy mojej ulubionej bohaterki-Franky :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Słowa uznania, kawał dobrej roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba - szacun dla was ze piszecie coś tak dobrego !

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny <3 jesteście super :D czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  13. kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3 !

    Kiedy następny : D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział :)
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny rozdział <3 czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. świetnie <3 nie mogę się doczekać na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. O jest nowy ! oł yea nie mogłam sie doczekać.
    O tak lubie to.
    To jest genialne !

    OdpowiedzUsuń
  18. blog świetny! opowiadanie bardzo wciągające! :)
    czekamy na kolejne i zapraszamy do nas:

    http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/

    dopiero co zaczynami pisać i było by nam miło jakbyście zajrzały i wyraziły swoją opinię w komentarzu. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. No masakra ^^ tak sie jaram tym opowiadaniem że masakra ! to jest genialne, najbardziej interesują mnie losy Alice i Nialla, uwielbiam ich, i czekam z niecierpliwością na kolejny zajebisty rozdział. a co do fotek, to opis mnie rozwalił "Franky wam dziękuje i chwali się swoją stopą, bo myśli że jest fajna" hahahah :D pozdrowienia. ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny ; DD
    Uwielbiam Nialla i Alice <33
    To jest zbyt interesujące x DD
    Nie mogę się doczekać następnego roździału ;**

    OdpowiedzUsuń
  21. cudo cudo cudooo! ile planujecie mniej więcej rozdziałów? ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mi brakuje już słów żeby opisać wasze dzieło.
    Po prostu wspaniały rozdział <33

    Czekam na kolejne ;DD

    OdpowiedzUsuń
  23. a myślałam ,że powie iż nie chce jechać ;O zaskoczenie maksymalne :D mam pytanie .. będzie po tym opowiadaniu następne ?:D

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny blog. Strasznie mnie wciągnął. Ostatnio siedziałem kilka godzin, żeby przeczytać wszystkie rozdziały. Ale warto było :)Czekam na nowy rozdział i ogłoszenie wyników konkursu :DD
    http://wakacyjny-oboz-z-1d.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny blog, wciągnął mnie i to bardzo, oraz bohaterowie mi się strasznie podobają :)

    zapraszam na :
    http://there-was-no-parade-no-waves-crashing.blogspot.com/
    gdzie pojawił się 1 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  26. Super rozdzial az sie oderwac nie da ;d
    Ja chce nast. ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jej *.* Zajebiste <3
    Zapraszam do mnie ; jessica-swan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Super <3 nie mogłam się doczekac podjecia decyzji co do wyjazdu Alice, szkoda Niall'a bd za nia tesknil :< czekam na nn !! :D i zastanawia mnie reakcja dziadkow Blanki na gazete 0.0 i oczywiscie Hazza i Franks ^^
    oraz mam pytanie co do 3 zdj. Franky kupilas bluzke w New Look'u ? ;p
    Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Ihateyoubitch.8/18/2012 6:40 PM

    o rozdziale nie piszę bo jak zwykle nie do pobicia, ale mam pyt. czemu nie ma tu zdjęcia blanki? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ponieważ zdjęcia powyżej były robione kilka dni temu, a z Blanką nie mamy kontaktu od dwóch miesięcy, co wiąże się z brakiem jej zdjęć - Franks xx

      Usuń
  30. Świetny rozdzial :33.
    Cóż, czytam od bardzo dawna, ale co prawda nie komentuję każdego rozdziału, zacznę ; >.
    a! i muszę was jeszcze dodać do obserwowanych x dd.;>.

    OdpowiedzUsuń
  31. Zajebiste <3 Kiedy nast?

    OdpowiedzUsuń
  32. hahahahh Stopa na zdjęciu mnie rozwaliłaXD
    A rozdział ? Jak zwykle świetny .
    a co do komentowania to często czytam na telefonie a tam internet jest dość słaby więc za nim mi się załaduje to zejdzie... ale będę robiła co w mojej mocy :P

    OdpowiedzUsuń
  33. Możecie informować mnie o rozdziałach na gadu?
    40156244

    OdpowiedzUsuń
  34. Ihateyoubitch.8/18/2012 9:04 PM

    a zapomniałam; franky zacna stopa :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Rozdział jak zawsze świetny. *-*. A tak wgl. Co się dzieje z Franciscasem < czy jak to tam się pisze xd> ? Nie zabardzo za nim przepadam jednak ciekawi mnie jak tam u niego . ? ;DD

    OdpowiedzUsuń
  36. Genialny rozdział, ta kokardka od Nialla, awww. <3 Cieszę się, że Alice chce wyjechać na jakiś czas, może wreszcie się wyleczy, w dodatku to będzie kolejne 'urozmaicenie' Waszego opowiadania. Pozdrawiam, Ania. <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Aaaaaaaaa Jesteście takie utalentowane,małe Szekspirki z was! <3 <3 Mam nadzieję że Hazza i Frankie będą razem wkońcu i przeprowadzą szczerą rozmowe!! Tak was wielbię że jprdl! <3

    OdpowiedzUsuń