7/18/2012

8 rozdział

Z perspektywy Franky w tle

Całą dziewiątką siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś debilny program w telewizji. Pocieszeniem tej całej sytuacji były jointy, które zabrał ze sobą Francais. Plany na dzisiejszy dzień? Jak na razie żadne. Połowa z nas leczy wczorajszego kaca. Nie oszukujmy się, każdy dużo wypił. Podobno Blanca nawet wymiotowała w drodze powrotnej do naszego domku. Zapewnie śmiesznie to wyglądało. Na szczęście Liam się nią opiekował. Tak przynajmniej słyszałam. Nikogo to nie zdziwiło, prawda? Chyba każdy widzi, że ciągnie ich do siebie. Nawet teraz siedzieli obok siebie, ściśnięci na małej pufie. Jedli z tej samej miski i co chwilę spoglądali na siebie uśmiechając się. Jakie to słodkie, nie prawdaż?  Alice, Niall, Harry i Zayn siedzieli na ziemi i najbardziej z nas wszystkich zainteresowani byli programem, który leciał w telewizji. Nigdy nie sądziłam, że kogoś mogą interesować wyssane z palca bzdury o sławnych osobach. Ale widocznie się myliłam.
-Ej mała, o czym tak myślisz?- zapytał mnie Francais, który siedział obok mnie na kanapie. Spojrzałam na niego. W lewym kąciku ust miał małą rankę. Wczorajszego wieczoru podobno został pobity przez jednego z klientów baru.
-O niczym-odpowiedziałam spoglądając w okno z którego był widok na las. Dzisiejszego dnia była szarawo, co sprawiało, że każdy z nas był zmęczony i wszystkiego się odechciewało.
-Wiecie, zawsze lubiłam drzewa i lasy. Można się w nich dobrze ukryć - powiedziałam, a wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani.-Może pobawimy się w chowanego?- zapytałam, uśmiechając się.
-Ale tak w lesie?- zapytała Alice, która niechętnie tam chodziła. Po pewnych wydarzeniach unikała tego miejsca jak ognia.
-Tak, będzie fajnie- odpowiedziałam z chytrym uśmiechem.
-Możemy iść- dodał Louis. Wszyscy zgodzili się i zaczęli ogarniać się do wyjścia na zimne powietrze. Na szczęście ja byłam ubrana odpowiednio na taką pogodę. Miałam na sobie pomarańczową dłuższą koszulkę, czarne szorty i tego samego koloru rajstopy w małe serduszka. Na to narzuconą miałam dżinsową kurtkę oraz motocyklowe buty.
-Gotowa?- zapytał się mnie Francais, który narzucił na siebie czerwoną koszulę w kratę. Jeszcze przed chwilą chodził w samych spodniach i chwalił się jaką to ma umięśnioną klatkę piersiową. Jednak na małej liczbie osób robiło to wrażenie. Tak naprawdę, każdy z nas miał to w dupie. Potwierdzająco kiwnęłam głową, odpowiadając na jego pytanie. Francais, wyciągnął do mnie rękę i pomógł podnieść mi się z kanapy. Kiedy już stałam przed nim złożył na moich ustach pocałunek. Był krótki, jednak przepełniony uczuciami. Gdy się od siebie oderwaliśmy szepnął mi do ucha:
-Kocham cię i już zawsze będziesz moja - po tych słowach przytulił mnie do swojej piersi i po raz kolejny obdarował mnie pocałunkiem, tym razem w czoło.
Nic na to nie odpowiedziałam, tylko złapałam go za rękę i wyprowadziłam do ogródka gdzie czekała reszta osób. Otwierając drzwi prowadzące do ogrodu poczułam chłód, który we mnie uderzył. Na szczęście nie było mi aż tak zimno jak się tego spodziewałam.
-O nasze lowelasy przyszły-powiedział Zayn, który właśnie wyrzucał spalonego już papierosa. Złośliwie uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił to miłym uśmiechem.
-To jak gramy?- zapytała Alice, która jak zwykle we włosy miała wczepioną kokardkę. Można uznać to za jej znak rozpoznawczy.
-Jedna osoba szuka, reszta się chowa-odpowiedziałam.
-Ja nie będę szukał!- krzyknął szybko Niall.- Zawsze jak szukam to nigdy nikogo nie znajduję-powiedział ze smutkiem na twarzy. Wywołało to u nas wszystkich śmiech, dzięki któremu blondyn także się uśmiechnął.
-Ja mogę szukać-powiedział Francais, podnosząc rękę do góry. Wyglądało to tak jakby zgłaszał się do odpowiedzi  w szkole.
-Spoko. Licz do 110 i nas szukaj. Nie za skomplikowane?- powiedział Harry z szyderczym uśmiechem. Wiedziałam, że za sobą nie przepadają. Każdy to widział.
-I nie ma zaklepywania się!- krzyknęła Blanka, która szła już powoli w kierunku bramy prowadzącej do lasu.
-Dobra, zaczynamy-powiedział Francais, który odwrócił się tyłem do nas.- Jeden, dwa, trzy…- zaczął, a wszyscy biegiem ruszyliśmy w stronę lasu. Każdy biegł w innym kierunku. Niektórzy tylko czasami łączyli się w dwójki lub trójki. Ja ruszyłam przed siebie zbiegając z górki i mijając co chwilę drzewa. Chowając się czułam się jak mała dziewczynka. Kiedyś z Alice często bawiłyśmy się w chowanego, jednak po pewnym incydencie zaczęłyśmy unikać tego miejsca. Jestem tutaj pierwszy raz od dziewięciu lat, a jednak nadal pamiętam jak wszystko jest rozmieszczone. Zbiegając z górki moje serce mocno dudniło, a oddech stawał się płytszy i coraz szybszy. W buzi zaczynało brakować mi śliny. Słaba kondycja oraz efekt jonitów dawał się we znaki. Z powodu zmęczenia oparłam się drzewo.
-Tutaj może być- powiedziałam do siebie szeptem. Zjechałam po pniu drzewa i usiadłam czekając na moment, gdy mój chłopak mnie znajdzie. Jednak szanse by kiedykolwiek mnie znalazł były marne, gdyż najprawdopodobniej oddaliłam się najdalej ze wszystkich.
-Ej ty-powiedział ktoś. Ten głos był mi znany, jednak nie należał do osób, które tutaj ze mną przyjechały. Zdenerwowana rozejrzałam się i moją uwagę przykuło małe, rude zwierzątko, które siedziało przy krzaczku znajdującym się obok drzewa.
-Mówisz do mnie?- zapytałam zdziwiona, wskazując palcem na swoją sylwetkę.
-Nie pamiętasz mnie? Jestem pani Wiewiórka-odpowiedziało zwierzę. To trochę dziwne, ponieważ zazwyczaj gdy jestem na haju to widzę jakieś zwierzę. Może to oznaka, że w przyszłości powinnam zostać weterynarzem?
-Pamiętam-odpowiedziałam, wyciągając do niej rękę. Chciałam jej dotknąć i pogłaskać, lecz ona jak oparzona odsunęła się i powiedziała, piskliwym głosem.
-Nie dotykaj mojej grzywy! To, że jestem mała to nie oznacza, że nie jestem groźna-jej słowa spowodowały, że na mojej twarzy zagościł uśmiech.- Ale ja nie w tej sprawie przyszłam. Musisz uważać na siebie i zdecydować się w pewnej sprawie.
-Ale o co ci chodzi?- zapytałam zdziwiona całą tą sytuacją. Nie wiedziałam co pani Wiewiórka ma namyśli.
-Po prostu uważaj na siebie-powiedziała i dała susa w głąb lasu.
-Ale…- zaczęłam, lecz przerwał mi ktoś kto dotknął moich ramion i krzyknął ciche „bu”. Przerażona odwróciłam się w stronę napastnika. Niestety wykonałam zbyt gwałtowny ruch przez co zsunęłam się z górki. Spadałam z niej robiąc różne przewroty i jeszcze inne pozycje. Osoba, która mnie zaatakowała także spadała. Lecieliśmy jak szmaciane lalki zrzucane przez brzdąca, który miał dość zabawy nimi. Przewracając się z jednego boku na plecy i brzuch rozpoznałam, że osobą która mnie zaatakowała jest Harry. „Boże”, pomyślałam, gdy spadaliśmy. Zatrzymałam się, gdy górka już się skończyła. Chciałam podnieść się do pozycji siedzącej jednak gdy opierałam się na łokciach Harry przygniótł mnie swoją sylwetką. Styles podniósł się na dłoniach i bez żadnego problemu mógł spojrzeć mi prosto w oczy. Chwilę się sobie przyglądaliśmy. W swoich brązowych włosach miał wplątanego liścia. Ręką wyjęłam go i powiedziałam.
-Jesteś głupi, wiesz?
Chłopak tylko się uśmiechnął i znowu zaczął przyglądać się mojej twarzy. Ja także swój wzrok utkwiłam w jego. Na prawym policzku miał brązową plamkę, zapewne pobrudził się ziemią gdy spadał. Swoją wargę lekko przygryzał co mi się bardzo podobało. Był zupełnym przeciwieństwem Francaisa co dawało mi od niego odetchnąć i oderwać się choć na chwilę.  Chciałam powiedzieć mu, żeby ze mnie zszedł jednak on w delikatny sposób dotknął mnie tuż nad okiem, niedaleko brwi i powiedział:
-Skaleczyłaś się.
Ręką otarł moją ranę i dopiero wtedy poczułam ból. Zrobiłam skwaszoną minę i Harry pośpiesznie zszedł ze mnie. Usiadłam ze skrzyżowanymi nogami i zaczęłam przyglądać się tafli wody, z którą miałam wiele wspomnień, niekoniecznie dobrych. Harry usiadł obok mnie i tak samo jak ja w milczeniu zaczął przyglądać się jezioru. Dotknęłam swojej rany, ponieważ czułam jak mi pulsowała. Oderwałam od niej rękę i zobaczyłam ślad krwi. Z obrzydzeniem zamoczyłam rękę w wodzie. Nienawidziłam tego widoku.
-Ładnie tu-powiedział Harry, spoglądając na mnie. Ja twardo przyglądałam się wodzie. Nie chciałam nawiązać kontaktu wzrokowego, bo wiem, jak mogłoby się to skończyć.
-Tak-odpowiedziałam.- Kiedyś z Ali lubiłyśmy tu przychodzić- odpowiedziałam zaciskając mocno oczy. Po chwili je otworzyłam i zaczęłam szybko mrugać. W ten sposób próbowałam powstrzymać swoje łzy od płaczu.
-Czemu teraz nie lubisz?- zapytał. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam cicho:
-Gdy miałam osiem lat, a Alice siedem przyjechaliśmy tutaj z rodzicami na wakacje. Bawiłyśmy się w chowanego-powiedziałam, gdy w głowie zaczęły pojawiać się sceny z tej sytuacji.- Wtedy ja szukałam. Pamiętam jak z radością biegałam omijając drzewa i krzaki. Czułam się wtedy taka wolna. I w pewnym momencie zauważyłam jak Ali wchodzi do wody. Później widziałam tylko jak się topi. Z przerażenia zaczęłam krzyczeć. Chciałam wejść do wody i jej pomóc, ale nie potrafiłam- powiedziałam, przez łzy. Szybko je otarłam i kontynuowałam.- Nie potrafiłam wtedy pływać. W szybkim tempie pojawił się nasz tata, który wskoczył do wody i zaczął ją ratować. Mama też przybiegła i pierwsze co zrobiła zaczęła mi mówić. Nie krzyczeć tylko mówić „Miałaś ją pilnować Franky”.  Wolałabym żeby je wykrzyczała. Alice przeżyła, ale o mały włos. Gdybym pojawiła się tutaj sekundę później nie miałabym siostry. To także moja wina… Bo gdybym nie przestała jej pilnować… Zawsze wszystko pierdolę! Zawsze!
-To nie twoja wina-powiedział Harry, gładząc mnie po ramieniu.
-Właśnie, że moja. Od tego czasu obiecałam sobie, że zawsze będę jej pilnować i nigdy nie dopuszczę do tego bym znowu miała ją stracić. Za bardo ją kocham Harry.
-Franky- powiedział, a ja otarłam jedną łzę.- Jesteś inna niż wszyscy sądzą. Robisz wrażenie osoby, która nie ma uczuć, której nie obchodzą uczucia innych. Ale to tylko pozory. Ty się boisz. Ale ja nie wiem czego. Jeszcze-powiedział, a mnie zaciekawił jego słowa. Miał rację. Boję się. Ale czego? Na to pytanie sama jeszcze nie znam odpowiedzi.- Chciałbym poznać prawdziwą ciebie-dodał, przytulając mnie. Byliśmy w uścisku, a ja szepnęłam.
-Mogę powiedzieć ci wszystko, ale ty nadal nie będziesz znał prawdziwej mnie.
Styles ogarnął jedną ręką włosy, które opadły mu na oczy. Znowu bacznie mi się przyglądał. Jego twarz zaczęła zbliżać się do mnie. Chciał mnie pocałować. Ja też tego pragnęłam, jednak nie mogłam. Odwróciłam twarz w innym kierunku, a Hazza powiedział:
-Przepraszam, nie chciałem. Ja po prostu…- zaczął, lecz ja mu przerwałam.
-Idź stąd. Chcę zostać sama-powiedziałam, twardym głosem.
-Ale Franky…
-Idź! Zostaw mnie samą!- krzyknęłam. Czułam jak zaczynają targać mną emocje. Harry zszokowany spojrzał na mnie, ale bez żadnego słowa wstał i szybkim krokiem ruszył w stronę mojego domu. Złapałam się rękoma za głowę i głęboko westchnęłam. W oczach pojawił się łzy, których za wszelką cenę nie chciałam pokazać. Jestem z Francaisem, jednak coś ciągnie mnie do Harry’ego. Jego uśmiech jest jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie dotąd widziałam. Jego oczy mnie przyciągają. Jego charakter jest inny niż wszystkich. O kim mowa? Kiedyś myślałam tak o Francaisie. Teraz? Sama nie byłam tego wszystkiego pewna.  Samotna w piekle. Tak się właśnie czuję. Złapałam w ręce garść kamyków i wrzuciłam je do wody. Przyglądałam się im. Szybko szły na dno. Tak jak mogło być z Alice. Krzyknęłam głośno odsuwając od siebie tą myśl.
Rękoma zgarnęłam z czoła włosy do tyłu i zaczęłam szybko oddychać. To wszystko sprawia, że czuję się źle. Tracę nad wszystkim kontrolę i to powoduje moją panikę.
-Franky!- krzyczał ktoś męskim głosem. Bez spoglądania, poznałam, że jest to Francais.- Franky!- krzyknął znowu. Odwróciłam się i zobaczyłam, że zmierza w moją stronę. Szybko podniosłam się z ziemi i ruszyłam biegiem w jego stronę.
-Tu jesteś-powiedział, a ja przytuliłam się do niego. Zaczęłam całować go po twarzy i szyi, rękoma błądziłam po jego torsie. Próbowałam rozpiąć mu koszulę, jednak on złapał mnie za nadgarstki i zapytał:
-Ale tak tutaj?
-Czemu nie- powiedziałam z uśmiechem na ustach. Francais nic nie powiedział tylko szyderczo się uśmiechnął, po czym wybuchł śmiechem, który tak kochałam. Odgarnął mi włosy z twarzy całując mnie szarmancko w dłoń. Ukłonił się i powiedział:
- Panienko, jest pani najpiękniejszą istotą z jaką się spotkałem. Czy zrobiłaby pani dla mnie zaszczyt i pozwoliła zabawić się trochę z panienką? - zapytał z udawanym francuskim akcentem. Wybuchłam śmiechem dając się wziąć na ręce i zanieść w bardziej ustronne miejsce. Uwielbiałam poczucie humoru Francaisa, zawsze poprawiało mi nastrój. Gdy mój chłopak niósł mnie na rękach, ja byłam zajęta całowaniem go po szyi. Kiedy już mnie postawił zaczął zdejmować ze mnie koszulkę. Znajdywaliśmy się na dużej polanie pełnej przeróżnych kwiatów. Na samym środku stała olbrzymia płacząca wierzba. Czułam, jak po plecach przechodzi mi dreszcz. Francais zrobił głupią minę, na co ja odpowiedziałam mu wystawionym językiem. On się szybko przybliżył i go polizał, po czym słodko mruknął pod nosem. Uśmiechnęłam się szeroko przesuwając powoli rękę w stronę jego spodni. W końcu rozpięłam mu rozporek. Przez cały czas się całowaliśmy, szybko i zachłannie, jakbyśmy nie widzieli się przez miesiąc. Wsunęłam lewą rękę do tylnej kieszeni spodni Francaisa wyciągając z niej gumkę. Zawsze je tam miał. Na wszelki wypadek. Kiedy oderwał się na chwilę od moich ust zaczął pospiesznie zdejmować koszulę i spodnie, już po chwili oboje staliśmy na środku polany w samej bieliźnie; ja w czarnym staniku i majtkach, Francais w czerwonych bokserkach. Złapał mnie za ręce i pociągnął w stronę drzewa. Tam delikatnie położył mnie obok pnia i usiadł na mnie okrakiem. Wziął moją twarz w swoje dłonie i chwilę mi się przyglądał. Oboje ciężko oddychaliśmy. Oblizał swoje usta po czym wyjął mi z dłoni malutkie srebrne opakowanie i wsadził sobie w bokserki, tak by nam nie przeszkadzało. Złapałam go za umięśnione ramiona całując jego tors, aby po chwili móc przekręcić go tak, bym to ja na nim siedziała. Gdy już mi się to udało, Francais oparł się plecami o pień drzewa i przesunął mnie do siebie tak, że opierałam się głową o jego klatkę piersiową. Słyszałam bicie jego serca. On przybliżył swoje usta do mojego ucha i muskając je wymruczał:
-Kochanie, wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. To się nigdy nie zmieni. Będę walczył do samego końca. Nie poddam się. Nigdy. Rozumiesz? Nigdy - ostatnie słowo wyszeptał, po czym rozpiął mi stanik rzucając go gdzieś w krzaki. Zaczął całować mnie po klatce piersiowej, powoli schodząc ustami w dół. Oddychałam coraz głośniej głaszcząc Francaisa po włosach. Po chwili wyjął gumkę i spojrzał na mnie łapczywie:
-Chesz tego? - wysapał. Nawet gdybym powiedziała nie, to i tak byśmy to zrobili. Ze względu na Francaisa. Pokiwałam twierdząco głową, czym wywołałam uśmiech na twarzy bruneta. Szybko to rozpakował i wszedł we mnie. Moje ciało zalała fala gorąca. Spojrzałam w stronę lasu i przypomniałam sobie moją rozmowę ze Stylesem. Znowu zachciało mi się płakać. Francais szybko oddychał i całował mnie po twarzy ale omijał usta. Spojrzałam na jego twarz i się przeraziłam. Zamiast mojego chłopaka widziałam twarz uśmiechniętego Harry'ego. Krzyknęłam i szybko się odsunęłam wstając na równe nogi. Odwróciłam się plecami do niego i ruszyłam szybkim krokiem przed siebie zbierając po drodze swoje ubrania. Chłopak również wstał krzycząc coś za mną, ale ja nie byłam w stanie zidentyfikować jego słów. Podbiegł do mnie i przytulił mnie od tyłu szepcząc we włosy:
-Kochanie, spokojnie, to tylko ja, nie masz się czego bać. Wszystko w porządku? Chyba za bardzo wczoraj zabalowałaś- po tych słowach odwróciłam się do niego przodem patrząc niepewnie na jego twarz. Francais. Mocno objęłam go ramionami cicho szlochając. On również mnie przytulił jedną ręką głaszcząc moje włosy. Zaczął zbierać moje rzeczy nie wypuszczając mnie przy tym z ramion ani na milimetr. Pomógł mi się ubrać, a kiedy już trochę ochłonęłam założyłam mu koszulę i starannie zapięłam każdy guziczek, po czym pomogłam mu uporać się z wąskimi spodniami. Gdy szukaliśmy butów usłyszeliśmy krzyki.
-Francais! Franky!- Ktoś krzyczał z lasu. Gdy byliśmy już w pełni ubrani spojrzeliśmy na siebie i po raz ostatni namiętnie pocałowaliśmy się w usta, po czym złapaliśmy się za ręce i jak niby nigdy nic ruszyliśmy w kierunku dochodzących odgłosów. Idąc Francais przelotnie pocałował mnie jeszcze w policzek.
-Franky!- krzyknęła Alice, która zabiegła nam drogę. Była zdyszana i bardzo zdenerwowana.
-Co się stało?- zapytałam się jej.
-Musimy wracać do Londynu-powiedziała, łapiąc głębokie  wdechy.
-Czemu?- zapytał Francais, lekko zirytowany tym, że mamy wrócić wcześniej.
-Twój dziadek jest w szpitalu-powiedziała zwracając się do mojego chłopaka. Zszokowani spojrzeliśmy na siebie. Widziałam przerażenie w oczach mojego chłopaka. W uszach zaczęło mi gwizdać, a w ustach poczułam smak metalu. Oboje nie mogliśmy opanować oddechu Wiedziałam, że możemy spodziewać się najgorszego.

to mam nadzieję, że was nie zawiodłyśmy :) następny sobota/niedziela 

25 komentarzy:

  1. nie miałyście czym zawieść :) rozdział świetny jak zawsze. kocham wasz blog, bo jak czytam te wasze rozdziały to umiem po czuć te emocje. tak zajebiście wczuwacie się w to opowiadanie i wszystko idealnie opisujecie :D
    czekam na następny z niecierpliwością ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny,świetny i jeszcze raz świetny .
    Czekam nn.
    Zapraszam do mnie: http://one-direction-is-szekszy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem z której strony miałybyście kogokolwiek zawieść , rozdział genialny jak zawsze co tu dużo mówić :P
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział <3 Zawieść nas? Nie miałyście nas czym zawieść,z resztą jak zwykle :D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny. < 3 cudownie piszecie. : )

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo tak, dzięki <3 UWIELBIAM TO

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko licze na to że Franky będzie z Harrym :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Miało być jutro, a jest dzisiaj :) Fajnie :D
    Wy nigdy mnie nie zawiedziecie ! Chyba, że napiszecie krótki rozdział xd
    Za dwa lub trzy kolejny. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ :D
    Nie wiem czemu ale jakoś strasznie przypadła mi do gustu Franky. Całe życie ma w problemach i ... skomplikowanym życiu. I ciągle się zastanawiasz co zrobi dalej i czemu tak. Wg blog się bardzo mile czyta :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest świetny <3 tylko dlaczego jest tak mało o Alice :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będzie więcej, tylko to nie jej rozdział- Alice :)

      Usuń
  10. Matko, jak to wszystko jest dynamiczne. Ledwo nadążałam. :DD
    Świetne, świetne. :))
    Czekam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyczuwam koniec związku Franky i Francaisa :D To dobrze, bo specjalnie za nim nie przepadam. ^ ^
    Mam tylko małą prośbę: mogłybyście jakoś oznaczac kawałki +18, żeby czytający mógł je ominąc jednocześnie nie tracąc nic z treści?
    Pozdrawiam, Ania. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie bardzo mogłybyśmy to zrobić, ponieważ jeszcze nie było aż takich momentów +18, z resztą dzieją się w nich ważne rzeczy, jak np w tym to, że Franky widziała twarz Harry'ego, to coś oznacza, bo jednak o nim myśli i to są ważne chwile, przepraszam :) - Frankie xx

      Usuń
    2. Ok, spoko ;) Ania. <3

      Usuń
  12. swietny rozdział . <3
    czekam na nexta . xd
    wszystko mi się tu podoba . :3 .
    zapraszam do mnie . xd
    http://onedirectioninmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. jak Wy to robicie,że zawsze się tak wczuwam w Wasze opowiadanie? :) świetny! czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piszę to co czuję - Alice :)

      Usuń
    2. kurde, czyli wychodzi na to, że ja czuję sex sceny, haha :) - Frankie xx

      Usuń
  14. Ihateyoubitch.7/19/2012 11:52 AM

    Tak sobie czytałam i czytałam poprzednie rozdziały, ale ciągle mi czegoś brakowało. Jednak po tym co dzisiaj przeczytałam, to uważam, że jesteście tak niesamowite, że aż brak słów. ; DD
    A blog jest niemal tak genialny jak poprzedni. ;)
    Z niecierpliwością czekam na następny. :)
    - ihateyoubitch.

    OdpowiedzUsuń
  15. MEEEGA♥♥ już nie moge się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mega! ♥
    Następny dopiero jutro albo pojutrze a ja już się doczekać nie mogę! Zawsze czuję to co się dzieje w opowiadaniu i w głowię wyobrażam sobie te scenki ;3.
    U mnie nowy ;3
    http://nie-pytaj-o-sens.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Wy miałybyście zawieść?
    Nigdy.
    Podoba mi się jak zawsze i już wiem, że Franky to mój nr.1
    Czekam na następny.

    http://perfect-crazy-sweet.blogspot.com/
    http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Franky i Francais muszą być razem 2 są dla siebie stworzeni.
    Super jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieję że Franky będzie z Harry'm ! ♥ :) Pozdrawiam, oby tak dalej! :) S.

    OdpowiedzUsuń