7/22/2012

10 rozdział

Z perspektywy Blanki  w tle
-Babciu,  idź do domu - powiedziałam do siwowłosej staruszki, która prawie cały dzień spędziła przy szpitalnym łóżku dziadka. Moja opiekunka mimo zmęczenia i tak zapewne w domu nie zmruży oka nawet na minutę. Sama spałam od dwóch dni jakieś trzy godziny. Nerwy i strach uniemożliwiały nam normalne i codzienne życie. Moja babcia uśmiechnęła się do mnie i opuściła pokój. Ja usiadłam na jednym z dwóch krzeseł i zaczęłam przyglądać się mojemu choremu dziadkowi. Odkąd jest w szpitalu ani razu się nie obudził. Lekarze mówili, że to normalne u człowieka w jego wieku. Jako 76-letnia osoba i tak podobno bardzo dobrze się trzyma. Mówili także, żebyśmy się nie martwiły z babcią. Jednak żyjemy w ciągłym strachu, że wszystko może się źle potoczyć. Gdybym miała teraz stracić swojego dziadka, nie wiem jak poradziłabym sobie w życiu. Mój opiekun jest dla mnie wszystkim i to właśnie z nim mam najwięcej wspomnień.
-Dziadku-powiedziałam, gdy do oczu zaczęły napływać mi łzy. Złapałam go za rękę i rozejrzałam się po sali. Światła nie były zapalone, a ciemną sale oświetlała uliczna lampa, której blask wpadał akurat do tego okna.
-Nie możesz mnie zostawić-powiedziałam, a po policzkach zaczęły mi spływać łzy. Tyle wspomnień wiązało się z tą jedną osobą. To dziadek zawsze troszczył się o mnie i chciał żeby niczego mi nie brakło. Z całych sił próbował zastąpić mi ojca, którego nie miałam. Oczywiście udało mu się to. Kupował mi wszystko o co prosiłam, pozwalał wyjeżdżać na różne wyjazdy. A ja odpłacałam mu się jednym, wielkim kłamstwem. Uważał, że mój brat i ja jesteśmy osobami poukładanymi i rozsądnymi, którzy nie śpieszą się do spożywania alkoholu. Nie przypuszczał nawet, że któreś z nas może palić marihuanę. Jednak dowiedział się o Francaisie. Z niedowierzenia i z szoku dostał zawału, który o mały włos nie doprowadził do jego śmierci. Babcia jest wściekła na swojego podopiecznego, lecz żałuje tego co wypowiedziała w jego kierunku. Dzwoniła do niego i chciała go przeprosić lecz on nie odbierał od niej telefonu. Do mnie czasem napisał by dowiedzieć się co u dziadka. Ale nie dziwie mu się, że nie chce rozmawiać z babcią. Po słowach jakie wypowiedziała w jego kierunku zapewne postąpiłabym tak samo. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że babcia sądzi, że ja jestem czysta, i że nie miałam zielonego pojęcia o narkotykach mojego brata. Puściłam rękę swojego dziadka i położyłam głowę na łóżku. Mój dziadek spokojnie oddychał, co mnie upewniało w myśli, że wszystko może być w porządku. Zamknęłam oczy i poczułam, że tylko tutaj chodź na chwilę mogę usnąć. W domu uniemożliwiał mi to strach i samotność, które nie dawały mi spokoju. Jak zwykle, przed uśnięciem wypowiedziałam krótkie słowa do pana Boga, „Proszę, nie zabieraj mi go.”. Następnie wciągnęła mnie czarna otchłań.
Z niewiarygodnym pośpiechem obudzili mnie lekarze, którzy natychmiastowo kazali opuścić mi pokój mojego dziadka. Na samym początku nie rozumiałam całej tej sytuacji, ale gdy tylko zauważyłam, że tętno mojego dziadka przyśpiesza zrozumiałam co właśnie może się wydarzyć. Popadłam w histerię i zaczęłam krzyczeć.
-Nie! Nigdzie nie idę! Muszę tu zostać!
Jednak lekarz kazał pielęgniarce wyprowadzić mnie siłą. Dwie drobne kobiety złapały mnie i z wielką siłą wyprowadziły z pokoju mojego dziadka. Pielęgniarki z powrotem weszły do sali i gdy próbowałam otworzyć drzwi, by wejść do środka okazało się, że są zamknięte. Szybko podeszłam do wielkiej szyby i zaczęłam przyglądać się całej sytuacji. Trójka lekarzy oraz dwie pielęgniarki w jakikolwiek sposób próbowali uratować mojego dziadka. Jednak widziałam, że ich akcja ratunkowa jest bez znaczenia. Urządzenie zaczęło pokazywać prostą linię. Nawet przez szybę i grubą ścianę słyszałam charakterystyczny dźwięk, który oznacza, że osoba podłączona do tej maszyny nie żyje. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej niż przed chwilą. Rękoma uderzałam w szybę, krzycząc do lekarzy by cokolwiek zrobili. Jednak oni bezwładnie spojrzeli na mnie i z ruchu ich ust zrozumiałam, że mówią przepraszam. Pogrążona w rozpaczy zsunęłam się po  ścianie. Zgarnęłam rękoma włosy do tyłu i szybko oddychałam. Próbowałam wmówić sobie, że jest to jakiś głupi sen, jednak wiedziałam ,że tak nie jest. Sięgnęłam po telefon, który znajdował się w tylnej kieszeni moich spodni i przez łzy wykręciłam tak dobrze znany mi numer. Czułam jak do moich ust wpadają słone łzy, przez które ciągle kaszle. Mój brat odebrał, a ja wyszeptałam tylko ciche:
-Umarł.
W odpowiedzi usłyszałam, że telefon upada na ziemię i rozmowa zostaje zakończona. Sama także rzuciłam swoim iPhone’m. Przeleciał przez cały korytarz rozpadając się na kawałki. Pogrążona w rozpaczy zamknęłam oczy i zaczęłam marzyć, by to wszystko było tylko głupim wymysłem mojej chorej wyobraźni.
-Blanca, Blanca. Obudź się- powiedział głos, który wyrwał mnie z tego strasznego snu. Przerażona spojrzałam na osobę, która mnie obudziła i zobaczyłam, że jest nią Liam, który w ręce trzyma styropianowe kubki ze Starbucks’a oraz opakowanie, małych, maślanych bułeczek. Przerażona tym co przed chwilą wydarzyło się w moim śnie wstałam i pośpiesznie przytuliłam Liama i zaczęłam płakać mu w ramię. Chłopak zdziwiony moim zachowaniem zaczął mnie pocieszać:
-Blanca wszystko będzie dobrze. Nie martw się.
-Nie o to chodzi-powiedziałam, ocierając łzy i odsuwając się od niego.- Miałam zły sen, ale nie chcę o tym mówić- dodałam.
-Ale już w porządku?- zapytał siadając na fotel znajdujący się w rogu pokoju. Obok był stolik i jeszcze jeden fotel na który usiadłam.
-Tak-odpowiedziałam, sztucznie uśmiechając się do niego. Miałam nadzieję, że nie będzie roztrząsał tego tematu, gdyż nie miałam najmniejszej ochoty opowiadać tego co przeżyłam w tym śnie.
- Przyniosłem ci kawę-powiedział przesuwając w moją stronę styropianowy kubek.
-Caramel Macchiato?- zapytałam, biorąc łyk ciepłego jeszcze napoju. Rozgrzał mój zziębnięty organizm. Może te dreszcze wywołane były przez strach? Sama nie byłam już tego wszystkiego pewna.
-Tak. Wiem, że właśnie ją lubisz najbardziej-odpowiedział uśmiechając się słodko.- Mam jeszcze bułeczki. Wiem, że pewnie mało teraz jesz-dodał podając mi jedną bułeczkę. Wzięłam ją do ręki i od razu odgryzłam kawałek, ponieważ ostatnim moim posiłkiem było jabłko, które zjadłam gdy wczoraj wróciłam rano ze szpitala. Bułka była miękka i bardzo smaczna.
-Jestem ci już winna dwie kawy-powiedziałam do Liama, gdy skończyłam jeść. On podał mi następną bułkę i napił się łyka swojego napoju.
-Dlaczego?- zapytał, nie pamiętając zapewnie naszego pierwszego spotkania.
-Pierwszą kawę kupiłeś mi w Aspen. Właśnie tam się poznaliśmy-odpowiedziałam, gryząc bułkę. Liam słodko się uśmiechnął. Najprawdopodobniej przypomniał sobie tą śmieszną scenę.
-Pamiętam-powiedział.- Stałaś przede mną w kolejce i cały czas poprawiałaś grzywkę. W końcu powiedziałem ci, że dobrze wygląda-dodał, śmiejąc się.
-Dobry sposób na podryw-dodałam, uśmiechając się. Od kilku dni na moich ustach rzadko występował uśmiech.
-Nie chciałem cię poderwać-rzekł pośpiesznie.
-Yhy- powiedziałam z sarkazmem, popijając kawę.
-A gdybym jednak chciał w ten sposób cię poderwać, zadziałało by?- zapytał, zastanawiając się czy taki sposób może zawrócić dziewczynie w głowie.
-Może- powiedziałam przeciągając wyraz. Liam, lekko zawstydzony spojrzał na mnie, a gdy zauważył, że mu się przyglądam odwrócił wzrok w innym kierunku. Zaczęłam się jemu przyglądać. Ubrany był dzisiaj w czerwoną koszulę w kratę, dżinsowe rurki i białe conversy, na których wygrawerowane miał swoje inicjały.
-A jak się ogólnie trzymasz?- zapytał się mój przyjaciel, który wyrwał mnie z moich rozmyśleń.
-Mogło być gorzej-odpowiedziałam zerkając na leżącego na szpitalnym łóżku dziadka. Wyglądał niewinnie. Tak jakby to była jedna z wielu jego popołudniowych drzemek.
-A dziewczyny. Masz z nimi jakikolwiek kontakt?- dopytywał się.
-Alice codziennie przychodzi do mnie nawet na pięć minut. Franky podobno po tym jak wyjechał Francis cały czas chodzi na jakieś imprezy-odpowiedziałam, wyobrażając sobie moją przyjaciółkę, która szaleje pod nieobecność rodziców. Jej opiekunowie wyjechali wczoraj na dwa tygodnie na spotkania biznesowe oraz by załatwić parę spraw rodzinnych. Zabrali ze sobą małą Cece, więc Franky i Ali są same w domu.
-Słyszałem, że Francis musiał wyjechać. Podobno twoja babcia była bardzo zdenerwowana tym, że twój brat miał w domu narkotyki-dodał Liam, a w moich oczach pojawiły się łzy. Kiedy dowiedziałam się, że w tak ciężkim dla mnie momencie mój brat, który jest mi bardzo bliski ma mnie zostawić zaczęłam mocno płakać. To była najgorsza chwila w moim życiu. Ten dzień definitywnie był moim najgorszym. Chciałam odpowiedzieć Liamowi, jednak spojrzałam w stronę drzwi, które się otworzyły. Na początku pomyślałam, że jest to któraś z pielęgniarek, ale zdziwiłam się gdy zobaczyłam, że jest to Franky. Ubrana ona była w fioletowe, wytarte rurki, beżowy dłuższy sweter z podwiniętymi rękawami i beżowe krótkie conversy. Usiadła na krześle, które znajdowało się przy łóżku mojego dziadka i spojrzała na mnie. Z jej twarzy ciężko było odczytać jakiekolwiek emocje.
-I jak z nim?- zapytała, wskazując głową lekko na dziadka.
-Podobno coraz lepiej-odpowiedziałam chcąc napić się kawy. Jednak styropianowy kubek okazał się pusty.
-Obudził się chociaż raz?- dopytywała się cały czas.
-Nie-odpowiedziałam, spoglądając w podłogę.
-To źle-powiedziała do siebie Franky. Złapała mojego dziadka za rękę i lekko ją poklepała.- Mam nadzieję, że wróci pan do zdrowia.
Po tych słowach F delikatnie odłożyła jego dłoń na łóżko i wstała ruszając w stronę drzwi.
-Gdzie teraz idziesz?- zapytał Liam, nie rozumiejący zachowania mojej przyjaciółki. Ja byłam przyzwyczajona do takich poczynań Williams.
-Na imprezę- odpowiedziała zatrzymując się i odwracając głowę w naszą stronę. Następnie z uśmiechem na ustach opuściła pokój idąc dumnym krokiem. Przyglądaliśmy się jej, jak przechodziła obok szyby. Gdy straciliśmy ją ze wzroku zdziwiony Liam, powiedział:
-To była bardzo dziwna sytuacja.
-To była sytuacja w stylu Francescy Elisabeth Williams-powiedziałam, a Liam zdziwionym wzrokiem przyglądał mi się.
-Co masz na myśli?- zapytał.- Odreagowuje tak to, że Francais wyjechał? Tęskni za nim?
-Nie. Ona nigdy go nie kochała. Po prostu nasi rodzice od najmłodszych lat mówili nam, że oni powinni być razem. I tak w końcu się stało. Franky, gdy coś w jej życiu zaczyna się komplikować i jeśli czegoś się boi musi to jakoś odreagować. Niektórzy uspokajają się czytając książkę, czy słuchając muzyki. Ona idzie na imprezę i szaleje. Nie zawsze tak robiła-powiedziałam, gdy w głowie pojawiły się obrazy związane ze wspomnieniami.
-A od kiedy tak ma?- zapytał Liam.
-Od wtedy gdy Al….- zaczęłam, ale ugryzłam się w język przypominając sobie, że Liam jak i reszta chłopaków nie wiedzą nic na temat choroby młodszej Williams.
-Co z Alice?- zapytał po raz kolejny mój przyjaciel.
-Gdy z Alice zaczęły dziać się dziwne rzeczy- powiedziałam, ale szybko dodałam.- Ale to nie ważne. Taka jest już Franky i trzeba przyzwyczaić się do tego.
Liam nic nie odpowiedział, tylko położył swoją głowę na oparcie fotela i zamknął oczy. Widocznie był bardzo zmęczony. Nie dziwiłam się mu. Sama miałam ochotę zamknąć oczy i obudzić się dopiero gdy wszystko będzie już dobrze. Jednak bałam się, że po raz kolejny nawiedzi mnie ten straszny sen. Liam wyglądał słodko, leżąc z zamkniętymi oczami. Co jakiś czas poruszał noskiem i wyglądało to mniej więcej tak jak u kotów. Żeby powstrzymać swój organizm przed snem zaczęłam chodzić po pokoju w tą i z powrotem. Stanęłam przed szybą i spojrzałam na korytarz. Panowała tam ciemność. Zauważyłam swoje odbicie. Ubrana byłam w biały T-shirt, turkusowy, robiony na drutach przez moją babcię sweter, dżinsowe rurki i baleriny.  Moja grzywka jak zwykle opadała mi na oczy więc nerwowo zaczęłam ją poprawiać. Przestraszyłam się gdy przed sobą zauważyłam Jimmy’ego. Chłopak uśmiechnął się i pokazał mi bym przyszła tutaj na korytarz. Spojrzałam na Liama i zobaczyłam, że chłopak smacznie sobie śpi. Po ciuchu opuściłam pokój i gdy tylko zobaczyłam mojego przyjaciela wtuliłam się w niego i ponownie zaczęłam płakać. Chłopak pocałował mnie w czoło i zaczął pośpiesznie, ale cicho mówić.
-Przepraszam, że nie pojawiłem się tutaj wcześniej. Nikt mnie nie poinformował o tym. Franacis zadzwonił do mnie i powiedział, że wasz dziadek jest w szpitalu i że mam mieć na ciebie oko. Naprawdę bardzo ci współczuję.
Spojrzałam w górę i zauważyłam, że w jego brązowych oczach można dostrzec łzy. Chłopak długo przyglądał mi się, aż w końcu nasze usta zetknęły się w pocałunku. Nie raz całowałam się z Jimmy’m, jednak nigdy nie robił tego z takim uczuciem.  Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i czułam jak unosi się ona w szybkim tempie w górę i dół. On swoimi rękoma błądził po moich plecach. Kiedy nasze usta odkleiły się od siebie, Jimmy szybko powiedział:
-Blanca nie chciałem-po tych słowach ruszył w stronę wyjścia. Zdziwiona całą tą sytuacją nie mogłam powiedzieć ani jednego słowa. Chciałam wejść do pokoju, jednak przez drzwi wyszedł Liam, który był zdenerwowany.
-Gdzie idziesz?- zapytałam.
-Muszę załatwić pewną sprawę-odpowiedział, nawet nie patrząc mi w twarz. Wyjęłam z kieszeni spodni swojego iPhone’a i spojrzałam na godzinę. 1.32.
-Teraz? Jest prawie druga- odpowiedziałam.
-Po prostu muszę wracać do domu. Zadzwoń po Jimmy’ego jak jesteś samotna-rzekł i ruszył w stronę wyjścia tak jak Jimmy przed chwilą. Chciałam pobiec za nim jednak spoglądając szybko przez szybę zauważyłam, że mój dziadek porusza się.
-Pielęgniarkę!- krzyknęłam.- Potrzebuję pielęgniarkę


no i mamy 10 rozdział. bardzo się cieszymy bo mamy dużo wejść, jednak tutaj jest mniej komentarzy niż na young-pretty-lovely, a szkoda. no mam nadzieję, że wam się podoba. następny będzie we wtorek lub środę :) 

21 komentarzy:

  1. Podoba ?! Ja to kocham ! Czekam na następny, z niecierpliwością !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział :)
    Zazdrosny Liam... Jak słodko :D Czyżby miała się powtórzyć sytuacja z poprzedniego blogu, kiedy bohaterka nie potrafiła wybrać jednego z dwóch chłopców? :D
    Czekam na WIĘCEJ, WIĘCEJ i WIĘCEJ.
    Pozdrawiam, Ania. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. MEEEGA ♥♥ Uwielbiam te wasze rozdziały są długie,dużo się dzieje i wg jest fajnie ;)Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ihateyoubitch.7/22/2012 8:50 PM

    oo, fajnie że już dodałyście. :)
    rozdział jak zwykle jest wspaniały! < 33 podziwiam was za to, że potraficie pisać takie długie rozdziały, bo jak czytałam inne opowiadania to rozdziały były krótkie i średnio ciekawe. wasze są i długie i baaaardzo interesujące.; )
    życzę dużo weny i czasu na pisanie opowiadania. ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Liam jest słodki kiedy jest zazdrosny :> Mam nadzieję, że to z nim będzie Blanka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ten rozdział. Na początku myślałam, że to on na prawdę umarł, ale na szczęście to był tylko sen Blanki. Co do Liama widać, że mu zależy. Zazdrośnik xd Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaje**bisty ten blog... A jeszcze lepszy rozdział... Mam nadzieje ze jednak Blanka będzie z Liamem, a nie tak jak w young-pretty-lovely, ze Lilly była z Philippe...Chciałam żeby była z Zynem ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. uuua Liam *.* jezu jak on i Blanka do siebie pasują :o ogólnie świetny rozdział! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. myślałam że on na prawdę umarł... uff ale ulga. ;)

    Kocham postać Liama w tym opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. oj już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :P ale Liam tutaj jest uroczy ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny . Myślałam że naprawdę umarł . A tego bym nie chciała . No i szkoda mi Blanki no gr Liama też . ;)

    + zapraszam do mnie : http://a-drop-in-ocean.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie . Kocham tw bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko ale boskie *w*. Myślałam, że dziadek Blanki na prawdę umarł a potem ufff na szczęście to tylko sen. Liam taki zazdrosny ;D.
    Pozdrawiam.

    http://nie-pytaj-o-sens.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziwna jest ta Blanka. Myślałam, że kocha Liama i są razem,a tu całuje się z Jymmim :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział zresztą jak zawsze :) Mam nadzieję, że Blanka pogodzi się z Liamem i jednak z nim będzie a nie z Jymmim. No ale i tak to wy zadecydujecie więc zostaje mi tylko niecierpliwie czekać na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajny rozdział, chodź smutny jak cholera ;(
    Stwierdzam że ta cała sytuacja z dziadkiem jest idealnym wyciskaczem łez , ale mam nadzieje że w końcu się obudzi ;)
    Jak dla mnie Liam za ostro zareagował, ale w sumie nie dziwie mu się... Widać on coś do niej ma, ale mam nadziej że jednak jakoś sobie to wyjaśnią ;)
    Co do Franky to nie wiem co mam o tym myśleć, widać chce odreagować wszystko, ale to do niczego jej nie zaprowadzi... Myślę że mogłaby się otworzyć i ulżyłoby jej
    To ja czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  17. ale mnie przestraszyłyście. ja myślałam, że ten dziadek Blanci to na prawdę nie żyje i już ryczałam, a tam, że to tylko sen. ulżyło mi. mam nadzieję, że on się obudzi. a co do Liama mógł to wyjaśnić najpierw, ale po tym od razu można zobaczyć, że jemu zależy :)

    P.S. skąd wzięłyście zdjęcia bohaterek z poprzedniego blogu i co wpisywałyście, żeby je znaleźć ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny <3 czekam na następny :d
    niepotrzebnie Jimmi przyjechał do tego szpitala wszystko skomplikował :(

    OdpowiedzUsuń
  19. awww.. super ; 333
    fajnie jest to, że w tym opowiadaniu postać Liama nie jest taka jakby ukryta i dużo się z nim dzieje. To było takie słodkie jak przyszedł do niej z jej ul. kawą i bułeczkami ♥ Według mnie Liam i Blanca idealnie d siebie pasują, po prostu pokochałam tą jescze nie, ale przyszłą parę i tak samo Alice i Nialla.
    Co do Franky to chyba za dużo baluje. Tak jak ktoś już wcześniej napisał myślę, że powinna się otworzyć. Sczrze to w sumie ogólnie myślę, żę wszyscy za dużo balują, ale o to chodzi w tym opowiadaniu, więc już się w sumie przyzwyczaiłam
    :p
    No to czekam na nn / Daria ;)

    OdpowiedzUsuń